Prolog

Wielu z nas nie wierzy, że na tym świecie istnieje magia. Że w ogóle istniała. Lecz nieliczni mogą się przekonać, iż na tym świecie zdarza się wiele nieprawdopodobnych zdarzeń, których nie można wytłumaczyć tylko i wyłącznie nauką lub logicznym myśleniem. Niekiedy to, co się dzieje, wykracza poza ludzką wyobraźnię, kładąc na szali nie tylko rozsądek, a życie biorących w tym wszystkim udział ludzi… A uczestnicy nie mają większego wpływu na to, co się dzieje wokół nich.

***

Monachium, listopad 2011 roku. Hotel Opera.

Pokój nie był zbyt duży. Ot, zwykły pokój hotelowy dla biznesmenów, z biurkiem i łączem internetowym, a także wygodnym, lecz jednoosobowym łóżkiem. W kącie leżała stara walizka z brązowej skóry, gdzieniegdzie poobcierana. Pośrodku pokoju stało dwóch mężczyzn.
– Cholera – zaklął Gaspard – Kolejne morderstwo, a my nie mamy nic, poza nikłymi poszlakami… Tak przecież dalej być nie może. Musimy zdobyć coś, co powie nam, że to na pewno An’yé…
– Mamy dowód – odparł na to Neumann – Ofiara ma jakieś obrażenia? Nie. Wiadomo coś o obcych w hotelu? Nie. Zmarła ze strachu? Też wątpię, sądząc po objawach pośmiertnych, a raczej ich braku. W takim razie, co innego mogło spowodować śmierć tego mężczyzny w kwiecie wieku? Jedynie sharat. Nikt więcej.
– Musimy powiadomić obsługę hotelu, że muszą na tych parę dni zamkną budynek i nie meldować już nikogo. I to jak najszybciej.
– A co z gośćmi, którzy już przyjechali?
– Większa część już wyjechała sama. Inni muszą też wyjechać…
– A jeśli nie będą chcieli, lub obsługa nie będzie się narażała na straty?
– Musimy im zapewnić wszystko. Tak, by nie domyślili się tego, co się tu dzieje – odparł Gaspar i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Dodaj komentarz

Autorzy

Blog Stats

  • 656 wejść